
Mateusz Gamrot, nie nastawia się na to, że musi zdobyć bonus finansowy za czwartą walkę w UFC, ale skupia się na tym, co musi wykonać w oktagonie.
Już dziś w nocy Mateusz Gamrot wejdzie do klatki UFC po raz czwarty. Podczas gali UFC on ESPN 26 zmierzy się z Diego Ferreirą. Za wszystkie wcześniejsze pojedynki Polak otrzymał bonusy finansowe w wysokości 50 tysięcy dolarów. W rozmowie z Tomaszem Dębkiem dla regionalnych wydań dzienników Polska Press Mateusz zapytany o bonusy powiedział:
– UFC lubi zawodników, którzy biją się często i dają widowiskowe walki. Choćby mój przykład pokazuje, że jest to doceniane. Bonusy zmieniają życie. Nie ma co ukrywać, taka ekstra wypłata to dodatkowy zastrzyk motywacji. Skupiam się jednak przede wszystkim na tym, co mam do zrealizowania podczas pojedynku. Jeżeli to zrobię, o resztę będę spokojny.
Mateusz walczy o to, aby po najbliższym boju wejść do pierwszej piętnastki rankingu wagi lekkiej UFC, a potem chce dalej piąć się na szczyt.
– Jeśli po Diego wygram trzy kolejne walki, to będę musiał kręcić się wokół grona kandydatów do walki opas. Nie ma siły, żeby było inaczej.
Do debiutu Mateusza w oktagonie UFC doszło w październiku 2020 roku na Fight Island w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W starciu z Guram Kutateladze Polak musiał jednak uznać jego wyższość w klatce. Walka była jednak bardzo wyrównana i zakończyła się na kartach sędziowskich.
W drugim boju Mateusz wygrał przez nokaut ze Scottem Holtzmanem, a w trzecim poddał szybko Jeremy’ego Stephensa.
0 komentarzy