Już w najbliższy weekend Jan Błachowicz stoczy swoją dwudziestą walkę w oktagonie UFC. Polak ma dziś czterdzieści lat, ale zapowiada, że planuje jeszcze nieco porywalizować.
Jan Błachowicz cały czas chce powrócić na szczyt wagi półciężkiej UFC. Polak szykuje się do pojedynku z Alexem Pereirą, byłym mistrzem wagi średniej UFC, do którego dojdzie 29 lipca podczas gali UFC 291 w Salt Lake City. Dla Jana będzie to dwudziesty pojedynek w amerykańskiej organizacji. W rozmowie z Patrykiem Prokulskim dla TVP Sport Jan powiedział:
– Zawsze chciałem walczyć jak najdłużej, bo zawsze sprawiało mi to przyjemność. Nawet nie wiem kiedy to zleciało. Bardzo szybko minęło te dwadzieścia walk, za szybko, ale jeszcze mamy kilka lat, kilka walk przed nami, więc jeszcze troszeczkę tego będzie.
Wspominając natomiast najlepsze momenty w karierze w UFC, poza zdobyciem pasa, Jan stwierdził:
– Najlepsze momenty w karierze w UFC, to rewanż z Jimim w Londynie i nokaut na Rockholdzie.
Jan zmierzył się z Jimi Manuwą w roku 2015 i podczas gali w Krakowie przegrał z nim na punkty. Do rewanżu doszło w roku 2018 i wówczas to Jan okazał się lepszy. Luke’a Rockholda Błachowicz znokautował natomiast w roku 2019 podczas gali UFC 239.
Jan Błachowicz bije się dla UFC od roku 2014. Przed walką z Gloverem Teixeirą, w której utracił mistrzowski tytuł, był na fali pięciu wygranych z rzędu. W przedostatnim boju Jan powrócił na drogę zwycięstw pokonując Aleksandara Rakicia, a w ostatniej walce zremisował z Magomedem Ankalevem.