Podczas gali KSW 66 Borys Mańkowski, były mistrz KSW wagi półśredniej, spróbuje ponownie znaleźć się na sportowym szczycie. Tym razem jednak będzie chciał zdobyć tytuł kategorii lekkiej.
Od czasu zdobycia pierwszego pasa mistrzowskiego przez Borysa Mańkowskiego minęło ponad siedem lat. Dziś jednak Borys czuje podobną ekscytację jak wówczas, gdy po raz pierwszy sięgał po tytuł.
– Wrażenie jest podobne, ale na pewno troszkę innego rodzaju – wyjaśnia Borys. – Kiedyś ekscytowałem się samym dojściem do pasa i możliwością zdobycia tytułu. Teraz jestem na etapie, na którym pas już miałem i kilka razy go obroniłem, miałem też dobrą passę i nieco gorszą. Jest we mnie więc chęć udowodnienia sobie i innym, że wróciłem. Chcę odzyskać to, co straciłem.
Borys ma dziś na swoim koncie już ponad trzydzieści stoczonych pojedynków, cały czas jednak ma w sobie ogromne pokłady energii i chęci do podejmowania kolejnych sportowych wyzwań.
– Często ludzie patrzą na mnie, jak na jakiegoś weterana, a ja mam dopiero 32 lata i jeszcze dużo wyzwań przede mną. Myślę, że wiele już udowodniłem, ale cały czas mam jeszcze sporo do pokazania. Jeszcze kilka lat temu nie wierzyłem do końca w to, że można dalej rozwijać się w szybkim tempie. Patrząc jednak dziś na moje mentalne nastawienie, na chęci do treningów i rozwoju, wierzę w to, że jeszcze przez kolejne lata mogę bardzo dużo zwojować. Cały czas mam w sobie ten ogień i pasję. Czuję się jak szesnastolatek.
Teraz Mańkowski zmierzy się w walce o pas mistrzowski z Marianem Ziółkowskim, który uważa, że Borys będzie chciał toczyć pojedynek skupiając się na zapasach, z których się wywodzi.
– Już dawno nie jestem zapaśnikiem. Jestem kompletnym zawodnikiem MMA. To, że w ostatnich pojedynkach korzystałem bardziej z zapasów, wynikało ze stylu walki moich rywali. Na przykład w starciu z „Kornikiem”, gdy pojawiała się okazja do przechwycenia nogi, korzystałem z niej i niejako automatycznie szedłem do parteru. Jak dostaje się prezent od rywala, nie warto go odrzucać. Walka jest walką i często pojawiają się takie sytuacje, w których ciężko nie pójść w zapasy. Tak samo będzie teraz. Jeżeli Marian popełni jakiś błąd, to wyląduje na plecach i będę tam go trzymał. Jak nie popełni błędu, będziemy się rąbać w stójce.
Borys ostatni raz w MMA walczył rok temu, ale niedawno wygrał nietypowy pojedynek pięściarski z Normanem Parkiem. Cieszy się jednak, że wraca do swojej ukochanej dyscypliny sportu.
– Walka z Parkiem dała mi dużo radość. To było zupełnie nowe wyzwanie. Jedna 15-minutowa runda i boks w małych rękawicach. Nagle wydarzyło się coś zupełnie nowego w mojej karierze i to mnie ponownie rozbudziło. Walczyłem cztery miesiące temu, więc czuję, że nie straciłem tego pędu z poprzednich przygotowań, tylko na nim wchodzę do kolejnej walki. Cieszę się, że mogę zawalczyć w MMA, że zdrowie mi na to pozwoliło. Jestem zawodnikiem MMA i kocham ten sport najbardziej na świecie. Cieszę się na maksa, że znowu mogę zawalczyć w okrągłej klatce. Tym bardziej, że jest to walka z Marianem i walka o pas.
Do pojedynku Borysa Mańkowskiego z Marianem Ziółkowskim dojdzie już 15 stycznia podczas gali KSW 66 w Szczecinie.
źródło: kswmma.com