Izu Ugonoh: „Najważniejsze jest nastawienie i to, co ma się w głowie”

In Zawodnicy On
izu-ugonuh
Izu Ugonoh. Fot. KSW

Izu Ugonoh, który już podczas gali KSW 60 po raz drugi zawalczy na zasadach MMA, ma za sobą długą historię w kickboxingu i boksie, a świat sportów walki pociągał go od dziecka.

Ugonoh sześciokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium w mistrzostwach Polski w kickboxingu. Zdobył również tytuł mistrza świata i Europy amatorów w formule K-1. W zawodowym boksie stoczył dwadzieścia pojedynków i wywalczył trzy pas mistrzowskie: WBO Africa, WBA Oceania i IBF Mediterranean.

Teraz Izu skupia się w całości na mieszanych sztukach walki. Co jednak spowodowało, że wybrał drogę wojownika i dlaczego walczy?

– Teoretycznie możliwości i rzeczy, którymi mógłbym się dziś zajmować jest wiele – wyjaśnia Izu. Jestem też człowiekiem, który różnych rzeczy w życiu próbował i chce spróbować. Natomiast wydaje mi się, że główną odpowiedzią jest to, że będąc u szczytu formy jeszcze nie znalazłem takiej rzeczy, której bym się chciał tak poświęcić, jak jestem w stanie poświęcić się sportom walki. Zdaję sobie sprawę, że to nie będzie trwało wiecznie, ale ten moment, w którym należy powiedzieć sobie, że to już jest koniec i trzeba zająć się czymś innym, jeszcze nie nastąpił.

Mierząc się w boksie Izu poczuł jednak wypalenie i szukał dla siebie czegoś nowego, cały czas pozostawał natomiast w świecie sportów walki.

– W momencie kiedy stwierdziłem, że mam dość boksu, jestem wypalony i nie widzę tam siebie dalej, brałem pod uwagę to, że może teraz zacznę się zajmować trenerką albo jakimś biznesem. Dałem sobie jednak wówczas szansę, żeby wrócić do swoich pierwotnych zajawek, czyli sportów kopanych i przekonałem się, że to nie jest koniec. Coś we mnie znowu się obudziło. Teraz trenując MMA potrafię się tym cieszyć i chciałbym pokazać swoje umiejętności. Oczywiście nie jest tak, że nie mam wyboru, że nie mógłbym robić czegoś innego. Ale z drugiej strony, poświęciłem temu tyle lat i dalej poświęcam, bo to mnie najbardziej kręci.

Izu jest urodzonym sportowcem. Na początku swojej drogi długo trenował piłkę nożną, ale drużynowe sporty nie były tym, co pasjonowało go najbardziej.

– Zaczynałem od piłki nożnej, ale zawsze chciałem trenować sporty walki. Jak trenowałem piłkę i tak miałem przygody związane z walkami np. na ulicy, ale nie tylko. Nawet jak jeździłem na obozy piłkarskie, miałem tam kilku kolegów, którzy lubili się bić – ubieraliśmy po 10 par skarpetek na ręce i robiliśmy sobie normalne sparingi. Dziś jak sobie o tym pomyślę, to było szaleństwo, nawet nie mieliśmy ochraniaczy na zęby. Trenowaliśmy jednak w koleżeńskiej atmosferze. Pociąg do sportów walki miałem więc zawsze. Zawsze to lubiłem, a że czasami – nie zawsze z mojej winy – trzeba było wykorzystywać te umiejętności w życiu codziennym, to sprawiało, że zawsze o walce dużo myślałem. Wówczas może to było w bardziej negatywny sposób, bo szykowałem się pod jakieś akcje, np. gdyby ktoś mnie zaatakował. Zastanawiałem się co zrobić, jak przeciwników będzie dwóch albo trzech? Takie myślenie o walce cały czas było obecne w moim życiu. Dopiero później zacząłem trenować i wszystko się bardziej poukładało. Pierwszą walkę stoczyłem po dwóch miesiącach treningów, co było dość szalone. Szukałem jednak wówczas swojego miejsca. Odnalazłem je w sportach walki i się totalnie w tym zatraciłem. Praktycznie całe dorosłe życie tym się zajmuję, oczywiście z jakimiś epizodami, czy to z filmem, reklamą, modelingiem i tańcem, ale to w sporty walki najbardziej świadomie brnąłem i to właśnie chciałem robić.

Przejście z boksu do świata mieszanych sztuk walki nie było dla Izu trudne – okazało się świetną odmianą po cięższych chwilach związanych z pięściarstwem.

– W takiej sytuacji najważniejsze jest nastawienie i to, co ma się w głowie. To jest jedyna rzecz, nad którą musiałem pracować. Czyli sprawdzić i zobaczyć czy MMA to jest to, co chcę robić? Na pewno odkryłem, że boks, czyli samo bicie rękami, przestało mnie zwyczajnie kręcić. Absolutnie nie mam na to ochoty. Przestało mi to sprawiać przyjemność. Nie da się wchodzić z takim nastawieniem do ringu. Natomiast sparingi pod MMA to jest coś, czemu oddaję swoje życie, nie da się tego robić na pół gwizdka. Ja też mam taki charakter, nieco obsesyjny, że jak w coś wchodzę, to zawsze na 120 procent.

Już niedługo Izu po raz drugi zawalczy w klatce. Początkowo jego rywalem miał być Thomasa Narmo, ale doznał kontuzji i teraz Ugonoh zawalczy z niepokonanym zawodnikiem z Niemiec, Uğurem Özkaplanem.

– Ja nie wybieram sobie rywali. To jest zadanie mojego pracodawcy i organizatora gal. Oczywiście pojawiają się opinie, że może mój najbliższy rywal nie jest najlepszy. Nie da się jednak zrobić tak, żebym ja, jako osoba przechodząca z boksu, w drugiej czy trzeciej walce dostał starcie o pas. Każdy musi swoje przepracować. Rywal się zmienił, ale wydaje mi się, że może to być nawet lepsze dla samego widowiska.

Do walki Izu Ugonoha z Uğurem Özkaplanem dojdzie już 24 kwietnia podczas gali KSW 60.

źródło: KSW

You may also read!

Szef UFC: „Netflix jest spóźniony w tej grze”

Umowa dotycząca współpracy telewizyjnej pomiędzy UFC a ESPN dobiega końca. Dana White, szef UFC, nie wyklucza, że rozmowy dotyczące

Read More...

„Rozmowy były dosyć intensywne” – Michał Materla wypełnił kontrakt z KSW

Michał Materla. Fot. KSW Michał Materla w miniony weekend stoczył kolejną walkę w organizacji KSW. Było

Read More...

MMA Polska powołało kadrę na Mistrzostwa Europy IMMAF 2024

Magda Czaban. Fot. IMMAF Już pod koniec marca w Serbii rozpoczną się Mistrzostwa Europy IMMAF 2024,

Read More...

Leave a reply:

Mobile Sliding Menu